W 2011 roku dokonał cudu - wylądował awaryjnie na Warszawskim Okęciu samolotem z uszkodzonym podwoziem, które nie mogło być wysunięte. Kapitan Tadeusz Wrona pilotujący Boeinga 767 z ponad 230 osobami na pokładzie lądował "na brzuchu" ratując wszystkich pasażerów od, wydawać by się mogło, pewnej śmierci. Po sześciu latach światło dzienne ujrzał wreszcie raport, który tłumaczy, co był przyczyną usterki.