bomba

Sąd Okręgowy w Warszawie skazał oskarżonego na 12 lat bezwzględnego więzienia. Mężczyzna miał dopuścić się nękania 68-latka, którego posądzał o bliskie relacje ze swoją żoną. Zdradzony, w akcie desperacji, skonstruował i podłożył ładunek wybuchowy pod drzwi mieszkania pokrzywdzonego.

Pożar w warszawskim butiku Sneaker Boyz został wywołany celowo. Sprawca został nagrany przez kamerę monitoringu. Redakcja WawaLove dotarła do relacji właściciela spalonego miejsca, z których wynika, że ktoś podłożył tam nie jeden, a dwa ładunki wybuchowe.

Niewybuch znaleziono na Saskiej Kępie u zbiegu ulic Walecznych i Peszteńskiej. Jak się okazało, to pocisk artyleryjski. Mógł przeleżeć w tym miejscu od czasów wojny. Policyjny pirotechnik ocenił, że nie ma potrzeby ewakuacji pobliskich domów.

Andrzej M. usłyszał zarzut m.in usiłowania zabójstwa - poinformowała we wtorek Prokuratura Krajowa. W czerwcu ubiegłego roku mężczyzna pod drzwiami jednego z bloków w warszawskim Ursusie podłożył ładunek wybuchowy. Grozi mu od 12 do 15 lat pozbawienia wolności.

Na miejscu pracują pirotechnicy.

Bronie wypełnione były materiałem wybuchowym o łącznej wadze 100 kilogramów.

Z pociągu wyprowadzono w nocy ok. 450 pasażerów

Gdy mężczyzna zorientował się, że sytuacja jest poważna, zaczął tłumaczyć, że to był żart.

Na miejscu jest kilka policyjnych radiowozów.

Sprawcy 70 proc. fałszywych powiadomień to mężczyźni, bardzo często nietrzeźwi

Prokuratura podejrzewa, że mogło to być zabójstwo

Reakcja policji była natychmiastowa. Już na drugi dzień po zdarzeniu zatrzymano w tej sprawie podejrzanego.

38-latkowi może grozić kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Żartownisiom grozi do 8 lat pozbawienia wolności.

Nie wykryto żadnego zagrożenia dla pasażerów.

W zgromadzeniu wzięło udział 20 tys. osób

Do zdarzenia doszło po południu w samolocie WizzAir z Goteborga.

Mężczyzna miał 0,5 promila alkoholu we krwi.

Prawdopodobnie sytuację zgłosił jeden z pasażerów.

Głupi żart ze strony mężczyzny postawił na nogi wszystkie służby.